Spotykam cudowne kobiety, które uczą mnie radości życia

Rozmowa z dr n. med. Aleksandrą Konieczną, onkologiem klinicznym


Dr n. med. Aleksandra Konieczna 

Absolwentka Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, lekarz specjalista onkologii klinicznej. Posiada tytuł naukowy doktora nauk w dziedzinie nauk medycznych i nauk o zdrowiu. Na co dzień pracuje jako starszy asystent w Klinice Nowotwór Piersi i Chirurgii Rekonstrukcyjnej Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej Curie w Warszawie. Główne zainteresowania medyczne dotyczą zagadnień związanych z nowotworami piersi oraz podejścia interdyscyplinarnego do pacjenta i jego schorzeń. Jest członkiem towarzystw naukowych PTOK, ESMO, ASCO, SIOG.


  • Pani doktor, według statystyk, dziś umrze z powodu raka piersi 15 Polek, a 50 dowie się, że ma ten złośliwy nowotwór. Dlaczego Polska wciąż jest na pierwszym, niechlubnym miejscu w Europie pod względem liczby zgonów kobiet, które pokonała choroba? Kiedy te ponure statystyki zaczną się zmieniać?

Te ponure statystki nie są wynikiem braku dostępności Polek do nowoczesnego i zaawansowanego leczenia a niestety zaniedbaniem w zakresie profilaktyki, co przekłada się na późne rozpoznawanie raka piersi już często w zaawansowanym stadium. Statystyki zaczną się zmieniać wtedy, kiedy będziemy bardziej świadomi roli wykonywania badań profilaktycznych i chętniej Polki będą się zgłaszać na badania takie jak USG czy MMG piersi.

 

  • No właśnie, podczas pandemii drastycznie spadła liczba badań profilaktycznych. Dziś jest dużo lepiej, ale nadal nie wróciliśmy do sytuacji sprzed trzech lat. Zaledwie 36 proc. Polek regularnie wykonuje mammografię, podczas gdy w Danii jest to 83 proc., w Szwecji 80, a w Słowenii 77 proc. Skąd w kobietach taki opór przed badaniem się?

Wydaję mi się, że opór wynika przede wszystkim z lęku, że może ‘coś wyjdzie niedobrego’ albo z przeświadczenia, że ‘sąsiadka poszła, zrobiła i umarła’. Niestety, dość często takie odpowiedzi słyszymy od pacjentek… albo że po prostu nie było czasu zadbać o swoje własne zdrowie. Dlatego tak ważne są różnego rodzaju kampanie czy lokalne uświadamianie o korzyściach płynących z badań profilaktycznych w przypadku wczesnego wykrycia choroby nowotworowej.

 

  • Skutki zaniechania tych badań z pewnością widzi Pani w swoim gabinecie…

Niestety tak, widzimy przede wszystkim po tym szczególnym czasie, jakim była pandemia wzrost odsetka chorych w bardziej zaawansowanych stadiach choroby nowotworowej.

 

  • Pani doktor, proszę powiedzieć, jakie są najczęstsze błędy na etapie diagnozowania raka piersi, które opóźniają wdrożenie leczenia?

Jednym z najczęstszych błędów jest po prostu przeoczenie/nierozpoznanie w badaniach obrazowych niepokojącej zmiany w piersiach. Trzeba zauważyć, że piersi pod kątem budowy są trudnym narządem do diagnostyki i potrzeba tutaj dużego doświadczenia w wykonywaniu badania, odpowiedniej interpretacji nieprawidłowej zmiany i po prostu wysokiej jakości aparatu USG czy MMG. Warto też wspomnieć, że jedyną biopsją niezbędną do postawienia pełnego rozpoznania jest biopsja gruboigłowa zmiany w piersi a nie – często wykonywana jako pierwsza – cienkoigłowa. Dlatego zawsze warto kierować się do ośrodków wyspecjalizowanych w diagnostyce czy leczeniu raka piersi.

 

  • Wiele kobiet, u których zdiagnozowano raka piersi, to panie przed 50. rokiem życia, a nawet dużo młodsze. Czym różni się leczenie kobiet przed i po menopauzie?

Nie wchodząc w zbyt duże szczegóły, to przede wszystkim u młodszych chorych powinniśmy zawsze pamiętać i zapytać pacjentkę czy zależy jej na zachowaniu płodności (tzw. onkofertility), gdyż chemioterapia czy leczenie celowane może tę płodność zaburzyć i spowodować w przyszłości problemy w zajściu w ciążę czy nawet wywołać menopauzę. Jeżeli chodzi ogólnie o leczenie to jest ono podobne z różnymi modyfikacjami w zależności od etapu leczenia.

 

  • Dla wielu pań utrata piersi w wyniku mastektomii jest prawdziwym dramatem. W jakich przypadkach można wykonać operację oszczędzającą, a w jakich jest to absolutnie niewskazane?

Jeżeli chodzi o zakres operacji, to decyduje przede wszystkim wielkość guza i jego stosunek do wielkości piersi i czy są przeciwskazania do radioterapii po przeprowadzonym zabiegu oszczędzającym. Musimy pamiętać, że zabieg oszczędzający łączy się z napromienianiem uzupełniającym po zabiegu. W przypadku mastektomii radioterapia jest wymagana tylko w określonych wskazaniach. Innym rodzajem zabiegu jest coraz częściej wykonywana mastektomia z jednoczasową rekonstrukcją. O dokładnych wskazaniach i przeciwskazaniach decyduje chirurg onkologiczny, który zabieg będzie przeprowadzał.

 

  • Onkolodzy ważą słowa, mówiąc o przeżywalności z tą chorobą. Czy pojęcie „wyleczenie raka piersi” jest uprawnione, skoro przerzuty zdarzają się nawet po 20 latach?

My, onkolodzy, nie lubimy odpowiadać na pytania typu: ‘to ile jeszcze mi zostało życia’ czy pytań o to, kiedy choroba wróci… Ja często mówię pacjentkom, że nie mam szklanej kuli i na takie pytania nie da się odpowiedzieć. Jak Pani sama słusznie zauważyła, nawrót choroby może zdarzyć się po wielu, wielu latach. Staram się mówić pacjentom, że na ten moment jest Pani wyleczona z nowotworu, ale trzeba zachować czujność onkologiczną, przy czym trzeba też starać się wrócić do ‘normalnego’ życia i nie myśleć tylko o tym, że choroba znów da o sobie znać … Nieskupianie się na niej jest tutaj bardzo ważne i po prostu cieszenie się z każdego dnia. Ale czy nie dotyczy to nas wszystkich?

 

  • To prawda, ale często dopiero po doświadczaniu choroby, ocierającej się o śmierć, takie refleksje przychodzą i dociera do nas prosty fakt, że jesteśmy śmiertelni, ale i ten, że życie do wspaniały dar i trzeba z niego korzystać, póki się żyje… 
  • Podczas Pani wizyty w Siedlcach, na spotkaniu z lekarzami POZ i pielęgniarkami, poruszyła Pani bardzo ważny temat opieki nad pacjentką onkologiczną w POZ. Jaka zatem powinna być rola lekarza POZ w tej opiece? Często wizyta ogranicza się do wypisania recepty i zlecenia badań krwi, ale to chyba za mało…

Z tymi badaniami krwi to sprawa też nie jest taka jednoznaczna. Oczywiście dobrze raz na jakiś czas i w zależności od wskazań badania laboratoryjne wykonać, ale proszę mi wierzyć, że zdecydowana większość pacjentek ma badania idealne, często bez większych odchyleń nawet w zaawansowanej chorobie. Dlatego nie przywiązywałabym wagi zbyt dużej do tego. Rak piersi też jest specyficznym nowotworem, w którym nie ma zaleceń do wykonywania rutynowych badań kontrolnych, typu RTG klatki piersiowej, tomografii najlepiej całego ciała czy tym podobnych poza mammografią raz do roku. Badania wykonujemy w zależności od zgłaszanych objawów przez pacjentkę. Rola lekarza POZ powinna być przede wszystkim skupiona na edukacji, na profilaktyce wtórnej, na czujności onkologicznej i na rozpoznaniu, kiedy pacjentkę skierować ponownie do onkologa w przypadku niepokojących objawów. To lekarz rodzinny powinien być tym ogniwem pomiędzy nami onkologami a pacjentami, ponieważ najczęściej do niego pacjent ma największe zaufanie i przyjdzie po pierwszą pomoc.

 

  • Z jakimi stereotypami na temat raka piersi mierzy się Pani w swojej pracy?

Tych stereotypów jest dość dużo, choć trzeba przyznać, że pacjentki tzw. piersiowe są bardzo wyedukowaną grupą onkologiczną. Głównym mitem jest wiara w rodzinne występowanie raka piersi. Raki piersi związane z genetycznym ryzykiem występowania (głównie mutacja BRCA1/2) to zaledwie kilka procent wszystkich zachorowań. Ponad 90% raków piersi to raki, które występują bez obciążeń rodzinnych.

 

  • W ostatniej dekadzie pojawiło się wiele nowych terapii leczenia raka piersi, które są również dostępne w Polsce. Co Panią najbardziej cieszy, jeśli chodzi o postępy medycyny w przypadku tej choroby i jakich dobrych wiadomości możemy oczekiwać w tym roku?

To prawda, trzeba przyznać, że aktualnie leczenie raka piersi i dostępność do nowoczesnych opcji terapeutycznych jest na światowym poziomie. Najbardziej cieszy mnie fakt, że postęp jest ogromny i dość szybko pacjenci mają dostęp do nowych leków i w przypadku naszego kraju są one po prostu dla pacjenta bezpłatne, o ile możemy zastosować je w tzw. programie lekowym NFZ. Naprawdę porównując się do ‘świata’, wypadamy tutaj o wiele lepiej. W tym roku do leczenia wprowadzono przełomowe leki, jak immunoterapia (pembrolizumab) dla najbardziej agresywnego podtypu, jakim są raki trójnegatywne czy słynny już trastuzumab deruxtecan. Leków tych jest więcej i naprawdę są to leki zmieniające aktualne zalecenia w leczeniu raka piersi i powodujące wyraźne poprawy w przeżyciach pacjentów.

 

  • Choroba przewartościowuje nasz świat. Często słyszymy „rak uczynił moje życie lepszym”. Jak Pani wytłumaczyłaby ten paradoks?

Muszę powiedzieć, że jak patrzę na moje pacjentki na pierwszych wizytach, gdzie często są przerażone, rozgoryczone czy po prostu smutne, że zachorowały, to w trakcie trwania leczenia i przekazywania tzw. dobrych wiadomości widzę, jak się zmieniają. Jak stają się pewniejsze siebie, pewniejsze tego, że musi być dobrze, że to cierpienie i ten czas związany z chorowaniem i tak naprawdę trochę z zatrzymaniem takiego normalnego ich życia, nie idzie na marne. I nawet w tym wszystkim złym, co je spotkało, odzyskują radość życia w zupełnie nowej i obcej dla nich sytuacji. Razem się cieszymy z ich sukcesów, przeżywamy ich ważne chwile i staramy się pomóc przejść przez ten okres w jak najlepszy sposób. Zdarza się, że po chorobie część pacjentek zmienia całkowicie swoje życie. Niektóre mówią, że pojechały w podróż, o której zawsze marzyły, ale nigdy to nie był ten czas. Myślę, że mimo wszystko takie doświadczenie uczy, że życie mamy jedno i może nie być tego ‘później’. Uczy odwagi w życiu i walki o siebie i o swoje marzenia bez względu na okoliczności.

 

  • „Dziś jest dziś, wczoraj już było, a jutra może nie być”. Nie robię już dalekosiężnych planów, żyję chwilą. Cieszę się z małych rzeczy – że świeci słońce, że jest ładna pogoda, że jest ciepło” – zwierza się jedna z internautek. Czego uczy się Pani od swoich pacjentek?

Od moich pacjentek, a muszę przyznać, iż mam szczęście do spotykania w swoim gabinecie cudownych kobiet, uczę się przede wszystkim cierpliwości, której mi brakuje, a której trzeba mieć bardzo dużo będąc osobą chorą. Pewnych rzeczy się nie przyspieszy, trzeba je po prostu zaakceptować i przez nie przejść. Poza tym uczę się zrozumienia, że czasami wybuch frustracji czy złości nie jest wymierzony we mnie personalnie a jest po prostu krzykiem rozpaczy, na który też czasami trzeba pacjentowi pozwolić. Dla mnie osobiście najważniejsze jest to, że dzięki swojej pracy nauczyłam się pewne sprawy odpuszczać i cieszyć z małych rzeczy i z tego, że po prostu jestem tu i teraz, czego wszystkim Państwu życzę.

Dziękuję bardzo za rozmowę

Monika Mikołajczuk

 

Galeria zdjęć

Ustawienia

Czcionka
Kontrast